Strasznie dawno nie udzielalem sie na tym forum a poniewaz nie mam nic na swoje usprawiedliwienie przejdę od razu do naprawiania tego błędu.
Pomimo tego, że tak dawno tu (czynnie) nie byłem, pióra wieczne nie przestały mi towarzyszyć, wręcz przeciwnie. Napisałem czynnie, ponieważ, przeglądam forum dość regularnie. Głównie za sprawą powiadomień o wszelakiego rodzaju słitaśnych konkursach i spotkaniach. Mam głęboką nadzieję, że w końcu na któreś z nich uda mi się trafić...
Poniższą recenzję napisałem już kilka lat temu lecz ze względu na brak czasu / weny / zdjęć i w ogóle, finalnie nie zamieściłem jej na forum, także jeżeli znajdziecie jakieś mocno przeterminowane zawartości to proszę o wyrozumiałość.
Wybaczcie proszę, ale zdjęć tylko kilka i do tego z telefonu bo jestem beznadziejnym fotografem a poza tym fotek tego modelu można znaleźć miliard.
Niedawno moją dobrą znajomą zainteresował temat piór wiecznych, czym nie omieszkała się ze mną podzielić. Życzę wszystkim, żeby poznali to uczucie kiedy druga osoba zaczyna temat, o którym Ty wiesz kwatryliardard razy więcej i masz pełną świadomość, że tylko sekundy dzielą Cie od tego, żeby spuścić ze smyczy zastępy informacji jakie w Twojej głowie dostępne są na zawołanie i tak długo czekały aby zostać uwolnione na pola regularnej, a nie branżowo-hobbystycznej, konwersacji.
Pamiętać jednak należy ( oho, mistrz yoda przy klawiaturze...), że z wielką mocą ciąży na nas wielka odpowiedzialność. Kiedy znajdziesz się w sytuacji, kiedy ktoś mający bardzo powierzchowne pojęcie o piórach poruszy ten temat, nie możesz go po prostu rozstrzelać faktami. Wszak prawa jazdy nie robi się na Lamborghini a „ten pierwszy raz” nie powinien być przed kamerą...
Po tym jak już delikatnie dałem jej do zrozumienia, że tu i teraz to ja jestem bogiem, naturalnie padło standardowe pytanie o „pierwsze pióro” i w głowie od razu pojawiły mi się charakterystyczne plastikowe kształty dobrze znanego Lamy Safari, zaraz potem Parkera Vectora ( moje, i na pewno nie tylko moje, pierwsze pióro), w mgnieniu oka, jednak, powiedziałem jej „na początek fajny będzie Pilot Metropolitan”. Opowiedziałem trochę o piórach wiecznych i zagadnieniach z nimi związanych. Starałem się zrobić to tak aby zaszczepić w niej ciekawość i jednocześnie zostawić dużo miejsca na odkrywanie tematu samemu. Pomyślałem sobie po powrocie do domu, że wyślę jej linka do recenzji Metropolitana z forum. Zalogowałem się więc, otworzyłem forum, następnie recenzje i nic. Nie było recenzji tego pióra. „ K**wa co jest ?” pomyślałem, koniec świata Panie.
Zdaję sobie sprawę, że w obecnych czasach wystarczy wejść na youtube, albo jakiekolwiek forum międzynarodowe, żeby zostać zalanym recenzjami praktycznie wszystkich bardziej ( lub mniej...) interesujących instrumentów piśmienniczych. Tutaj muszę zaapelować do Ciebie drogi czytelniku ( jak i do siebie samego biorąc pod uwagę moją aktywność na forum ) jeżeli obcujesz, tudzież obcowałeś z jakimś piórem to nie bój się napisać kilku słów o nim, jeżeli masz na to czas. Dla Zosi czy Marka, którzy akurat stoją przed dylematem zakupowym, najdrobniejszy szczegół, który akurat Ty przekażesz może mieć krytyczne znaczenie. Na przykład, gdyby ktoś powiedział mi, że Ahab wali rzygami to zastanowiłbym się nad jego kupnem trochę dłużej. Gwoli ścisłości nie kupiłem Ahaba jako pierwsze pióro i bardzo współczuję tym, którzy tak zrobili. Nikomu z wyjątkiem fanboyów i stalówkowo-spływakowych majsterkowiczów bym go nie polecał.
Nie miałem za to najmniejszych problemów z poleceniem owej znajomej „ młodego” Pilota. Muszę się jednak przyznać, że w momencie tego polecania sam jeszcze nie trzymałem nawet tego pióra w rękach. Nie świadczy to o mnie najlepiej, tym bardziej, że swoją rekomendację oparłem wyłącznie na tym, że internet wydawał się być zgodny: Lamy Safari ma godnego przeciwnika.
1.Obiecanki macanki ?Youtubowi eksperci bardzo mocno rozczulali się nad jakością wykonania MR`a ( nazwa Metropolitana bardziej popularna w Europie ). Można go kupić za 15 $, więc o jakiej jakości oni bredzą do cholery ?
Pióro dotarło do mnie w całkiem estetycznym metalowo-plastikowym pudełku ( uwaga, zupełnie innym od tego z większości recenzji i testów, to moje ładniejsze ). Na tyle ładnym, że nie miałbym oporów przed sprezentowaniem go … w zasadzie każdemu. Proste, stonowane pudełko a w środku oprócz pióra 1 nabój, jakiś tam papierek i na tym koniec.



Kiedy wyjąłem główną zawartość pudełka przeżyłem mały szok. Przez mały, w tym miejscu, mam na myśli duży, bardzo duży. Ze wszystkich filmów z testami i recenzjami, które obejrzałem wynikało, że pióro jest plastikowe i to w taki nie najbardziej prestiżowy sposób. Rzeczywistość okazała się diametralnie inna bo tylko sekcja jest z plastiku, ale korpus i skuwka już z metalu. Efekt jest taki, że pomimo raczej niedużych rozmiarów pióro wydaje się być bardzo...mięsiste. Kawał pióracha...za 15 baksów.


Samo w sobie nie jest ciężkie, ale trzeba wskazać, że jest trochę „ ważone na korpus”. Skoro sekcja plastik a korpus metal to niczego innego nie można było się spodziewać i jeżeli zakładasz skuwkę to może trochę ciągnąć do tyłu. Ja nie zakładam, więc problemu nie miałem. Sama sekcja jest bardzo klasyczna w kształcie i lekko profilowana przy samej stalówce, ot niezawodne rozwiązanie, które i tu na pewno sprawdzi się w 100% o ile nie przeszkadza Ci że jest ona gładka. Kolejnym punktem pierwszej inspekcji był klips. Był bardzo mocnym punktem, dosłownie. Żeby go odgiąć trzeba naprawdę użyć jakiejś tam siły. Jedni tak lubią, inni niekoniecznie. Zapewnia to, natomiast, że jakiekolwiek potencjalne „puszczenie” klipsa nie będzie miało miejsca, co w piórze z tego przedziału cenowego jest bardzo istotne.
Moje pierwsze wrażenia były o wiele lepsze niż w przypadku, wspomnianego już wcześniej Lamy Safari. Jedyne do czego mógłbym się przyczepić ( ale bardzo, baaaaaardzo na siłę...) to fakt, że skuwka mogłaby minimalnie mocniej „klikać”. Mam problemy z zaufaniem do rozwiązań bezgwintowych w tej materii, nie sposób im jednak odmówić funkcjonalności.
2. Tyle co kot napłakał...to dużo.System napełniania to oczywiście nabój/konwerter. W tej cenie nikt chyba nie spodziewał się czegoś bardziej spektakularnego. Ciekawe, natomiast, jest to, że w Europie Metropolitan bierze standardowy nabój lub konwerter, ale już w Ameryce i Azji dedykowany nabój jak i konwerter.
Ponieważ moje pióro kupowałem w stanach to mam ten drugi. Zasada działania jest ta sama jak w późniejszych Parkerach 51, których to rozwiązanie tak ochoczo powielali chińscy producenci. Innymi słowy naciskamy gumowego kondomika umieszczonego w metalowym szkieleciku i jak puszczamy to on sobie ssie. Proste i funkcjonalne...jednak jak w przypadku większości konwerterów pojemność jest śmieszna i 2 dłuższe listy czy porządny dzień wykładów osuszą kondomik skuteczniej niż posłowie kasę z funduszami na wyjazdy służbowe. Warto wspomnieć, że konwerter dodawany do MR`a był wcześniej stosowany już przez firmę Namiki, ale jako konwerter do czyszczenia jakiegoś tam innego modelu.
Krótko mówiąc, tyle co kot napłakał...to przy tej ilości jaką zassie kondomik naprawdę dużo.

3. „ Wszystko trzeba robić tak prosto jak to tylko możliwe, ale nie prościej.” A.Einstein.Stalówka w moim piórze to M-ka. Linię nakreśla charakterystyczną dla azjatyckich stalówek czyli nieco cieńszą niż jej europejskie odpowiedniki.
Sama w sobie jest niewielka i raczej ascetyczna, jedynym śladem jakiejkolwiek motywów ozdobnych jest swoisty imprint w postaci...kreseczek takich o hopsia hopsia.

Wykonana ze stali ( duuuuuhh ) i raczej gwoździowata niż sprężysta jest spotykana w swojej jeszcze bardziej okrojonej wersji ( tj. bez kreseczek hopsia hopsia ) w innych modelach Pilota, a mianowicie Prera i Plumix. Czy pisze gładko ? No tak, ale powiedzieć, że po wyjęciu z pudełka i zatankowaniu od razu pisała gładko to tak jak powiedzieć, że Kasia Cichopek jest ładna. Mówiąc to wiesz, że nie kłamiesz, ale ciężko pozbyć się z głosu takiej nuty politowania. Nie jest to może poziom kwaśnego uśmiechu, kiedy znajomy pokazuje Ci zdjęcie swojego dzidziusia, który wygląda jak coś, na czym właśnie ugotowałeś zupę, ale nadal nie jest to fakt do końca niezaprzeczalny. Mogę z pełną odpowiedzialnością powiedzieć, że pisze poprawnie. Czy to bardziej krytyka czy pochwała sami zdecydujcie.
No, ale zara panie ! Przecie interniety mówio, że gładko pisze i jest miód i seks i gotówka! Prawda jest taka, ze nie porwie Ci kartki i też nie podrapie. Dodatkowo łatwo mówić, że pióro dla początkujących pisze gładko bo sam „target” nie będzie tego w stanie do końca ocenić. Poza tym po słowach „...pisze bardzo gładko” za każdym razem pada „...jak na pióro za $15”. Ja w swoim stalówkę spersonalizowałem pod względem gładkości i teraz pisze super gładko, ale po wyjęciu z pudełka tak super nie było.
Generalnie kiedy używam jakiegokolwiek pióra w biurze to zawsze się nim bawię podczas rozmów telefonicznych itp. Przekładam między paluchami, używam jako atrapy mikrofonu, lub pałeczki perkusyjnej. W przypadku tego Pilota owocuje to znaczną ilością atramentu na stalówce, ale nigdy poza nią. To dobrze. Skoro już poruszyłem temat atramentu to warto byłoby powiedzieć coś o „mokrości”. Stalówka M jak na japońską jest nawet całkiem mokra. Dla mnie akurat to miłe zaskoczenie bo trochę spodziewałem się Sailorowego sucharka, ale nic takiego nie miało miejsca. Spływak ( z wyglądu bardzo ciekawy ) bardzo dobrze radzi sobie z dostarczaniem atramentu nawet przy bardzo szybkim pisaniu czy parafowaniu. Znowu, gdybym bardzo mocno chciał się przyczepić to muszę powiedzieć, że na początku zdarzały się małe kłopoty ze startem, zwłaszcza jeżeli trzymałem pióro otwarte bez pisania przez nieco dłuższą chwilę. To zjawisko jednak zaobserwowałem głównie z Noodler`s Liberty Elusium, który generalnie nie do końca grzecznie siedzi w wielu piórach ( np. mój Rembrandt na Liberty Elysium nie ruszy). Z Iroshizuku, Montblanc, czy Diamine problem występował ekstremalnie rzadko, lub w ogóle.
4. Miałem Twoją ciekawośc, ale teraz mam Twoją uwagę ?Czy zatem Pilot Metropolitan podobnie jak Lamy Safari jest wszechstronnie utalentowaną bestią z obcowania z którą i początkujący, i weterani będą zadowoleni niczym ksiądz dyrektor przeglądający wyciąg z konta bankowego ? Wow, ale długie pytanie. Odpowiedź za to jest dość krótka – nie. Doświadczeni użytkownicy mają w czym wybierać i mają tego świadomość. Cena często nie jest dla nich tak ważnym faktorem jak dla nowicjuszy. Niemiecki konkurent, na przykład, oferuje o wiele szerszą gamę stalówek, co z kolei dla kogoś bardziej wtajemniczonego będzie stanowiło ważny faktor decyzyjny. Jedno zastosowanie dla tego Pilota w rękach entuzjasty, które przychodzi mi do głowy od razu to użycie go jako mięsa armatniego. Chodzi o to, że możesz tego pióra używać jako woła roboczego ostatecznego, czyli po prostu nie przejmować się jeżeli coś mu się stanie lub zniknie.
Czy w takim razie stricte jako pióro dla początkujących jest to dobry wybór? Ba, siostro, nawet wyśmienity! Przede wszystkim za nieduże pieniądze dostajesz produkt, który sprawia wrażenie czegoś naprawdę poważnego. Wyraźnie droższego niż jest w rzeczywistości. Pierwsze wrażenie przy przesiadce z np. długopisów na pewno będzie delikatnie wulgarnie to określając wypierdolcze.
Kolejną mocną stroną jest stalówka, neutralna i pisząca bardzo poprawnie. Wyborny start i wzór do porównywania z innymi. Linią jaką zostawia M-ka nie powinna być ani za gruba ani za cienka, podobnie ze sprężystością stalówki, którą określiłbym na 0 tzn. zero giętkości podczas pisania, ale też jakbyś chciał nią wykopać rów w ziemi to w końcu się ugnie.
O ile nie kupisz wersji japońsko-amerykańskiej to system napełniania trzeba również zaliczyć do zalet. Nabój/konwerter to niewątpliwie czyste, praktyczne i wygodne rozwiązanie. Dodatkowo mamy standard międzynarodowy a nie Lamy dedykowane jabadabadu. Jeżeli dalej mielibyśmy punktować niemieckiego konkurenta to należałoby wspomnieć, że stalówka była założona prosto a pióro zaczęło pisać od razu co, nie oszukujmy się, dla Lamy nie jest wcale standardem ( przynajmniej w obu moich Safari nie było ). Poza tym uważam, że pomimo całej gamy kolorów Safari / All-Star / Vista, opcje kolorystyczne MR`a są o wiele ciekawsze: biały tygrys, jakaś tam jaszczurka – wypas!
Jedna z niewielu kwestii gdzie nadal mam małe wątpliwości to kwestia papieru. Na dobrym, pióro-przyjaznym papierze wszystko jest w najlepszym porządku, lecz nie mogę się oprzeć wrażeniu, że na czymś bardziej „szmacianym” stalówka mogłaby zachować się trochę jak pług. Przez 3 tygodnie biurowego używania nic takiego się nie stało, ale po napisaniu tej recenzji nie mogłem się powstrzymać przed potraktowaniem stalówki mylarem i teraz jest niemal perfekcyjnie gładko bez względu na powierzchnie.
Czyli co? Mam go kupić skoro mam już Lamy Safari / taniego Parkera / taniego Watermana, czy jakie inne Jinhao itp. ? Zdecydowanie tak ! Za niewielką cenę masz naprawdę dobre, pełnoprawne, dorosłe pióro. Zresztą, Stephen Brown ( co do którego mam realne podejrzenia, że trochę kroi ludzi w swojej piwnicy ) czy Brian Goulet ( który popadł już w takie samouwielbienie, że niedługo swoje filmy będzie publikował na innym i bardziej czerwonym `tubie ) nie mogą się mylić.
Jestem pod ogromnym, naprawdę ogromnym wrażeniem tego pióra.
*Wszystkie fotki zostały zrobione po dwóch latach CODZIENNEGO użytkowania, nie ma żadnych odprysków lakieru nic się nie złamało, wszystko jest szczelne, nic się nie starło, nic się nie rozregulowało itp. Ma jedynie minimalne i bardzo standardowe ślady używania. Inne moje pióra z takim stażem wyglądają jak buty po maratonie.
Aby wszystko zobrazować trochę bardziej namacalnie powiem wam, że nie uznawałem noszenia ze sobą więcej niż jednego pióra. Wydawało mi się to kompletnie bezsensowne i niepotrzebnie szpanerskie. Tak mi się wydawało dopóki nie wpadł mi w ręce Pilot Metropolitan. Od tej pory zacząłem codziennie nosić etui na 2 pióra, z których jedno miejsce zawsze zajmuje mały japoński metropolita.