Obiecywałem sobie od dłuższego czasu, że podzielę się z Wami moim cacuszkiem.















Pierwsze wrażenieMusze przyznać że się go troch bałem. Nigdzie nie widziałem takiego czegoś wcześniej, tym bardziej nie macałem.
Kiedy go wygrałem na eBayu, jakiś czas jeszcze zastanawiałem się czy aby na pewno zapłacić za niego.
Jednak ciekawość przemogła i oto jest.
Przyszedł do mnie prosto z Japonii, od znanego i lubianego Engeiki, handlarza takimi cudeńkami.
Po otwarciu opakowania, swoją drogą całkiem godnie zabezpieczonego, i zbadaniu ocznym pomyślałem sobie "cholerka, ale mi się udało"...
A potem wziąłem go do reki...to było jak cios zza węgła. Niespodziewany, zdruzgotał mnie. Ktoś mnie wykiwał pomyślałem wtedy, jakąś wydmuszkę, atrapę sprzedał. Nie może być, żeby normalne pióro warzyło tyle!
Długo siedziałem tak z nim w rekach i myślałem co teraz.
Po czasie napełniłem go atramentem i po bazgrałem po kartce. W końcu już jest mój, polowałem na niego dość długo, a poza tym odesłanie z powrotem to strata pieniędzy, na którą onegdaj nie mogłem już sobie pozwolić. I tak przekroczyłem budżet o kilka złoty, mimo że mój był tańszy od przeważnie wygrywanych o ok 20$.
A wtedy się rozpłynąłem :] Jak on przyjemnie mizia kartkę, niezależnie od jakości papieru!
Wszystko mu podchodzi, nie wybrzydza, pisze pięknie w każdą stronę i pod każdym kątem(oczywiście racjonalnym kątem)
Na początku nie mogłem go opanować, litery wychodziły jakieś kulfoniaste, był aż za śliski. Czasem coś takiego miałem w niektórych długopisach, kulka tak się ślizga, że trzeba się skupić, żeby litery wychodziły jako takie.
W moich poprzednich piórach nigdy nie spotkałem się z takim czymś, to jest dla mnie zupełna nowość. Prawie zawsze musiałem lekko przymusić takiego "muła" żeby jakoś, przeważnie z lekkim oporem pisał. Do tego się przyzwyczaiłem i to mi się podoba, takie lekkie skrobanie jest dla mnie synonimem stalówki.
Ano spowodowane jest to tym że pióro waży NIC, a stalówka jest WYPOLEROWANA jak psie ja...ca
Pióro układa się w dłoni bardzo przyjemnie, jest miękki, nie mówię o stalówce, ale o obudowie. Po zatankowaniu, kiedy trzeba skręcić obudowy , gwint wydaj się miękki, jakby zaraz miał się zerwać. Nie testowałem jak daleko można się posunąć przy skręcaniu. Ale nawet delikatnie, trzyma dwie połówki bardzo dobrze, wiec nie będę testował puki co(szkoda zamawiać kolejne

)
Piórko ma wymiary :
Cylinder: 13mm
Długość 143mm (zamknięte)
153.5mm (otwarte)
Jest dość spore, nie wygląda jak długopis którym Wałęsa podpisywał porozumienie Gdańskie w sierpniu `80, ale prezentuje się dostojnie. Tym bardzie że kolory ma klasyczne.
Stalówka to temat na powieść. Można rozpływać się w "ohah i ahah" bardzo długo. Piszę teraz z perspektywy czasu, nie to że jestem hipokrytą czy masochistą.
Długo się przyzwyczajałem, pisałem nim gdy tylko miałem czas, w każdej wolnej chwili. Tak więc przestawianie się na niego zajęło mi jakieś 20 kartek bazgrania maczkiem, opisywania jaki to on jest piękny i jakie to dzieło sztuki

, albo komentowania na żywo fascynującego zajęcia jakim jest siedzenie przed kompem i gapienia się na biurko

Ale pomogło(chociaż teraz już nie wiem czy ono jest takie genialne czy poddałem się praniu mózgu i indoktrynacji) i słuzy mi do dziennych notatek i pisaniny wszelakiej.
Stalówka z obudową, w tym zestawieniu pisze "okrągło".Najbardziej kojarzy mi się z pędzlem. Albo przyrównując go do głośników, to chyba najbliżej mu do 15-20 centymetrowego przetwornika papierowego ze zwrotnicą wyższego rzędu (3lub4)
Atak jest miękki, pozbawiony konturów, ale plastyczny i szybko można się w nim zakochać.
Porównanie do mojego Parkera Sonnet(na zdjęciach), który jest dla mnie jakby wyznacznikiem pióra(puki co).
Sonnet kojarzy mi się z Niemcami, linia jest dokładnie kontrolowana, absolutnie nic ponad to, co miałeś na myśli, zero interpretacji i za to go uwielbiam. Natomiast Pilot wprowadza pewien element dowolności, taki trochę artysta z niego, ale w pozytywnym sensie.
Generalnie jestem z niego strasznie zadowolony. Jest to niesamowite doświadczenie.
Wiedzieć, że jest tyle możliwości interpretacji różnych materiałów przez projektantów, sposobu ich łączenia. Jeśli masz na tyle odwagi i możliwości żeby się zagłębić i przekonać jaką filozofię wyznają twórcy tych dzieł to możesz się bardzo zaskoczyć.
No i duma, kiedy odkryjesz jakie możliwości i korzyści podarował Ci "wynalazca", i uznasz je za bliskie Tobie i będziesz się nimi zachwycał, przy każdym chociażby spojrzeniu na pióro.
Myślę że to jest największa nagroda za wysiłek uzbierania astronomicznych pieniędzy i zdecydowania się na konkretny model.
P.S.
Miało służyć jako zamiennik za(kolejny raz swoją drogą) przegranego Parkera Maxima. Teraz wiem że to jest ZUPEŁNIE, TOTALNIE co innego.