Witam wszystkich forumowiczów. Zapraszam do zapoznania się z recenzją pióra fabrycznie nowego, Lamy 2000 w wersji metalowej. Zacznę standardowo od rzeczy mało istotnych. Wraz z piórem dostajemy pudełeczko. W pudełeczku poza piórem, to nic. Dwuletnia gwarancja obejmuje ten ciekawy model. Pudełeczko proste i mechate w środku (trochę trąci swetrem z lat dziewięćdziesiątych).


To pióro jest od góry do dołu metalowe. Klips mamy prosty, kwadratowy, dość krótki. Kanciasta zwyczajność bije po oczach. Jeżeli chodzi o kształt to bagatelny, obły... Na szczęście projektant wpadł na szalony pomysł i skuwka wybija się ponad to, obłe stworzenie. Krągłości i ranty dobrze zilustrują zdjęcia.


Pióro staje się jeszcze bardziej dziwne i obłe, gdy otworzymy ten produkt. Staje się wtedy tak obłe, że pióro chyba, bardziej obłe być już nie może. U spodu, pod spływakiem dziura... No po prostu dziura. A łączenia... Pokrętło mechanizmu zlewa się z korpusem. Ledwo widać linię rozdzielającą (tak samo mało widoczna jest linia łącząca sekcję z korpusem). Zalecam ostrożność przy używaniu pióra, bez zakładania skuwki na koniec pisadła podczas pisania, nasz mazak po prostu się toczy, gdzie popadnie...



Stalówka jest ciekawie osadzona, w kształcie dzióbka (według mnie osadzenie złotej stalówki w taki sposób należy do rzadkości), Stalówka jest wykonana z 14 karatowego złota w dodatku platynowanego, ręcznie polerowana (oczywiście nie wiem, jaki to ma wpływ na złotą stalówkę, zarówno sam fakt ręcznej roboty jak i platynowania). Spływak jest płaski i nie rzuca się w oczy.


Gdy otworzymy pióro (rozumiem tu oddzielenie sekcji od korpusu) ukazuje nam się dość proste łączenie. Dość często w moim modelu wypada takie kółeczko z ząbkami, które trzyma skuwkę, gdy pióro jest zamknięte.

Pióro jest w stanie pomieścić makabrycznie dużą ilość atramentu, co dla studenta jest rzeczą niezwykle ważną. Jednakowoż pióro metalowe, bywa zimne (po chwili oczywiście nagrzewa się od ciepła dłoni). Przypuszczam, że możliwe jest, aby przy rozpalaniu gazety i opalaniu zamka zimą (torba w śniegu)... Może, ale to takie może dość śmiało wypowiedziane atrament zamarznąć w środku. Pióro jest ciężkie, ale tą swoją wagą nie męczy przy maratonach. Długość zamkniętego pióra to 138 milimetrów. Otwarte, bez skuwki to 124 milimetry zaś otwarte, ze skuwką to 151 milimetrów. Piórem pisze się dość szybko. Stalówka do twardych nie należy, lekko się poddaje. Linię zakreśla mokrą, dość grubą jak na "F". Skalpel to, to nie jest. Jak ktoś bywa na lodowisku, to będzie wiedział, o jaki dźwięk chodzi. Świst łyżew, to jest to... To pióro wygląda na oziębłe, jest oziębłe i brzmi ozięble. Ten dźwięk jest specyficzny, zimny i złowieszczy... Nawet ślad zostawia podobny... Mokry, gdzie nie gdzie cieniowany. Na domiar wszystkiego linia pięknie wygląda. Piórko stawia leciutki opór, jak lód.

Pióro godne polecenia każdemu, kto dobrze znosi obłe kształty, bo Gerd A. Müller zaszalał na całego! Piórem pisze się fenomenalnie, co standardem przy dużej wadze nie jest. Pióro przechodzi z czerni po platynowy blond!
