Drodzy,
Dzięki uprzejmości pana R. Bindera, który wyraził zgodę na tłumaczenie artykułu "Up in the Air" o "samolotowych" rozwiązaniach technicznych w piórach z lat 30-tych i 40-tych, który ukazał się w kwietniowym wydaniu periodyku The Pen World (
KLIK) oraz dużemu wsparciu Inky-ego, w tym merytorycznemu, mam możliwość zaprezentować wam rzeczony tekst. Jeśli w tłumaczeniu pojawiły się jakieś błędy, ponoszę za nie pełną odpowiedzialność i proszę o informację gdyby ktoś takowe dostrzegł.
Krótka uwaga dotycząca tłumaczenia: w języku angielskim istnieje szereg określeń dotyczących naszego hobby, które nie doczekały się dobrych odpowiedników w języku polskim, dlatego sporo jest poniżej tych angielskich terminów, tak, aby moje mniej lub bardziej udolne próby oddania znaczenia, jakie za nimi się kryje nie utrudniały zrozumienia tekstu a jednocześnie czyniły przekaz klarownym i bardziej jednoznacznym. Thank you Richard! I miłej lektury
Wysoko w przestworzach W latach 30-tych i 40-tych, wraz z rosnącą popularnością podróży lotniczych, coraz więcej osób pragnęło latać samolotem lub z różnych przyczyn miało taką potrzebę. Ale pióro, które nie było przystosowane do używania w czasie lotu mogło zostawić paskudną plamę z atramentu na rękach lub ubraniu właściciela, co – delikatnie mówiąc – stanowiło niepożądany efekt. Producenci piór wiecznych szybko zorientowali się, że istnieje problem wymagający rozwiązania i poświęcili mnóstwo czasu oraz wysiłku by w rezultacie opracować pióra, które mogły oprzeć się tendencji do przeciekania i plamienia i atramentem podczas lotu.
Jak tego dokonali? Ponieważ wewnętrzna budowa danego pióra decyduje o istocie i przejawach problemu, nie było jednego uniwersalnego rozwiązania. W przypadku większości piór z lat 30-tych, a więc piór dźwigienkowych, problem polegał na tym, że atrament który spłynął na spływak zostawał tam ‘uwięziony’ nawet wtedy, gdy pióro po odwróceniu stalówką do góry i założeniu skuwki trafiało do kieszeni właściciela.
Kiedy samolot, zwłaszcza taki jak te z lat 30-tych - z kabinami gdzie nie było wyrównywane ciśnienie, lub to wyrównywanie działało w ograniczonym zakresie - wznosi się do wyznaczonej wysokości przelotu, ciśnienie powietrza w kabinie spada. Ale ciśnienie powietrza wewnątrz zbiorniczka na atrament nie zmniejsza się. Zbiorniczek może się w niewielkim stopniu rozciągnąć, jednak ściśle dopasowane do korpusu zbiorniczki z tamtego okresu nie mogły rozciągnąć się w stopniu wystarczającym by mogło to wyraźnie przyczynić się do wyrównania ciśnienia pomiędzy wewnętrzną częścią pióra a jego otoczeniem. Kiedy użytkownik pióra wyjmował je i zdejmował skuwkę, wewnętrzne (wyższe niż kabinowe, przyp. M.K.) ciśnienie gwałtownie wypychało atrament który nie zdołał wcześniej spłynąć ze spływaka. W ten sposób atrament trafiał do skuwki, a stamtąd na szyjkę sekcji (grip) i prawdopodobnie na ręce i/lub ubranie użytkownika.
Rozwiązaniem tego konkretnego problemu, opatentowanym wiele lat wcześniej w czasach piór zakraplaczowych (ang. Eyedropper), był
Lucky Curve George’a S. Parkera (Patenty USA o numerach 512,319, wydany w 1894 i 606,231 wydany w 1898 roku). W swej istocie
Lucky Curve to odstające, skierowane do zbiorniczka na atrament przedłużenie spływaka, zakrzywione w taki sposób aby dotykało ścianki tegoż zbiorniczka i tworzące odpływ, dzięki któremu atrament, który trafił uprzednio na spływak mógł spłynąć w dół z powrotem do zbiorniczka.

Parker wynalazł
Lucky Curve, ponieważ konstrukcje spływaków w XIX wieku nie uwzględniały możliwości buforowania, czyli utrzymywania pewnej objętości atramentu. Nie umożliwiały również przyjęcia i zatrzymania, na krótki czas, nadmiarowego przepływu atramentu ani też odprowadzania jego nadmiaru z powrotem do zbiorniczka, tak zapewnić zrównoważony przepływ w trakcie użytkowania pióra.
Ulepszone rozwiązania jeśli chodzi o spływaki, począwszy od spływaka grzebieniowego (ang. comb feed; Patent USA nr 750,271 wydany w 1904 roku) zapewniły tę niezbędną pojemność buforową (zdolność utrzymywania pewnej objętości atramentu), a Parker zarzucił stosowanie spływaka
Lucky Curve około roku 1929.
Nieco później, w latach 30-tych, postęp w zakresie lotnictwa sprawił, iż problem powrócił z nową siłą. Inżynierowie Parkera byli zajęci pracą nad innymi projektami (to jest: Vacumatic-iem, a później modelem '51') pozostawiając pole do popisu wolne dla kreatywnych umysłów projektantów w innych firmach, by ci mogli opracować nowatorskie rozwiązania dla kwestii, która stanowiła dla nich nowy problem. Prawdopodobnie najbardziej znane pióro przystosowane do użytkowania w samolocie (ang. flight-safe) to pióro z dźwigienkowym systemem napełniania (ang. lever-filler) - Sheaffer-owski
Skyboy.

Wprowadzony do oferty w 1940 roku,
Skyboy posiadał specjalną modyfikację opisaną w reklamach Sheaffera: „
Skyboy został zaprojektowany do użytku w najcięższych dla pióra warunkach – na pokładzie lecącego samolotu. Pióro
Skyboy samo reguluje się do skrajnych wartości ciśnienia atmosferycznego i temperatury … z nowo opatentowanym spływakiem
Flo-Rite feed.
Skyboy w wersji z regularnym i wojskowym klipsem.

Spływak typu
Flo-Rite feed (Patent USA nr 2,158,615, który zgłosił do rejestracji w 1939 roku Howard S. Wright) miał tutaj kluczowe znaczenie. Jaki to był spływak?

W gruncie rzeczy był to …
Lucky Curve. Zasadniczo jednak,
Flo-Rite to modyfikacja wynikająca z potrzeby utrzymania w piórach
Vacum-Fill końcówki tłoka (ang. plunger) w takiej pozycji aby zapewnić odpowiedni przepływ atramentu.
Flo-Rite ma postać kanału spływowego w kształcie litery U, który będąc przedłużeniem tylnej części spływaka jest wygięty w taki sposób, że dotyka ścianki zbiorniczka na atrament. Wystarczy zastosować taki spływak w piórze i mamy
Skyboy-a. Ale na wszelki wypadek, żeby potencjalna klientela nie miała żadnych wątpliwości trzeba jeszcze ozdobić klips nazwą „
Skyboy”. Niemniej jednak, Sheaffer używał tego samego spływaka typu
Flo-Rite feed w pozostałych piórach z dźwigienkowym systemem napełniania, więc każdy z nich mógłby nosić miano
Skyboy-a. Ale bez imprintu z nazwą „
Skyboy” na klipsie, takie pióro było zaledwie „zwykłym Sheafferem”.
O wiele wcześniej niż Sheaffer, sprzyjającą koniunkturę na przewozy lotnicze wykorzystała w swoich kampaniach marketingowych także firma Wahl-Eversharp . W 1935 roku, pióra
Doric - najwyższe wówczas modele Wahl-Eversharpa - przeszły przemianę, która obejmowała m.in. dodanie słowa
Airliner do nazwy modelu. Razem z kilkoma innymi modelami tego producenta,
Doric został również wyposażony w zmyślnie zmodyfikowany spływak. Do otworu w tylnej części spływaka zamocowano pasek celuloidu uformowany w kształcie litery ‘J’. Wywiercony został również w otwór łączący kanały spływowe z tym centralnym otworem w tylnej części spływaka aby – nie zgadniecie – umożliwić spływanie atramentu ze spływaka z powrotem do zbiorniczka.

I, tak samo jak w przypadku projektu Sheaffer-a,
Lucky Curve w wersji Wahl-Eversharpa występował w piórach ze wszystkich półek cenowych, włączając w to nawet najniżej pozycjonowane pióro
Wahl-Oxford.
Doric Airliner w wersji do noszenia w kieszonce kamizelki (ang. vest-pocket pen) zaprezentowany na powyższym zdjęciu jest jednym z nielicznych niebieskich piór z tego okresu; ma zdobienia w kolorze srebrnym, które stosowano zwykle jedynie na szarych piórach. Ale wróćmy do budowy spływaka. Kiedy Wahl-Eversharp wkroczył w lata 40-te już jako Eversharp, zaprzestano stosowania celuloidu i zastąpiono go cylindrycznym kawałkiem ebonitu, który był wycięty w środku i – tak, oczywiście! – wygięty w taki sposób, aby dotykał ścianki zbiorniczka na atrament.

Waterman, jako jedyny spośród Wielkiej Czwórki, wydaje się, że zignorował „trend awiacyjny”*, uparcie trwając przy swoim archaicznym, jednolitym i pozbawionym ząbków (ang. combless) spływaku typu
spoon feed, jedynie zmieniając jego nazwę na
Inquaduct, ale pozostawiając go niezmiennie denerwująco podatnym na kleksowanie, jeśli pióro było potrząsane. Podobnie jak Waterman, producenci drugiego i trzeciego sortu piór nie zdołali zarobić na możliwościach marketingowych związanych z lotnictwem cywilnym, ale większość z nich stosowała przynajmniej spływaki grzebieniowe/żeberkowe (ang. comb feed) co stawiało ich w lepszej pozycji niż ta, w której był Waterman.
Ale co z piórami, które nie były dźwigienkowe? W USA grupa ta obejmowałaby głównie Parkera Vacumatica i, w latach 40-tych, model '51'; pióra te stanowiły szczególne wyzwanie. Nie istniał tu problem atramentu „uwięzionego” na spływaku; mógł on swobodnie spłynąć powrotem do zbiorniczka (korpusu) poprzez rurkę odpowietrzającą (ang. breather tube). Ale
breather tube postawił do rozwiązania inny związany z tą konstrukcją problem: aby pompowanie poprzez mechanizm napełniania Vacumatica działało poprawnie, rurka musiała zapewniać jak najswobodniejszą drogę dla atramentu zarówno do środka jak i na zewnątrz pióra. I, kiedy użytkownik zdejmował skuwkę, atrament powinien móc popłynąć poprzez rurkę
breather tube i wypłynąć z pióra.

Dla piór z systemem napełniania Vacumatic, takich jak Vacumatic z 1945 roku na zdjęciu, Parker rozwiązał ten problem poprzez zmniejszenie długości rurki odpowietrzającej (patent USA nr 2400768, wydany w 1946 roku dla Davida F. Mohnsa). Ta zmiana oczywiście zmniejsza pojemność atramentu pióra, a Parker skrupulatnie pominął ten aspekt nowej konstrukcji (w publikacjach oficjalnych, przyp. M.K.). Zmniejszenie długości skutkowało jednak także tym, że kiedy pióro zostało odwrócone stalówką do góry, poziom atramentu w zbiorniczku nie wzrastał na tyle, aby zakryć rurkę
breather tube. Gdy użytkownik zdejmował skuwkę na dużej wysokości, jedynie powietrze wydostawało się przez rurkę odpowietrzającą, i nie było kleksa: krótko mówiąc, misja wykonana!
Ale skrócona rurka odpowietrzająca była tylko rozwiązaniem tymczasowym. Kenneth Parker, który był zafascynowany lataniem, w 1943 roku zdecydował, że firma Parker nie będzie produkowała żadnych nowych modeli wiecznych piór, które nie będą mogły być bezpiecznie używane w czasie lotu. Inżynierowie zaczęli pracować nad tym problemem, a wynik - Aerometryczny system napełniania (Patent USA 2612867, wydany w 1952 roku dla Marlina S. Bakera i Harlana H. Zodtnera) – pojawił się w 1948 roku.
Początkowo nazywany systemem Photo-Fill ze względu na jego przezroczysty zbiornik na atrament, system Aerometryczny składał się ze zbiorniczka przeznaczonego do ściskania i rurki odpowietrzającej, która sięgała niemal do samego jego końca. Magia tej konstrukcji, która sprawiała, że można było takiego pióra używać bezpiecznie w samolocie, polegała na połączeniu mniejszej niż zwykle średnicy rurki odpowietrzającej i małego otworu wywierconego poprzecznie do rurki tuż za spływakiem. Jeśli stalówka skierowana jest do góry, naciśnięcie zbiorniczka - lub rozszerzenie się w nim powietrza, gdy pióro ma zdjętą skuwkę - popycha jedynie niewielką ilość atramentu do kolektora spływaka, który ma ogromną pojemność buforową. Potem powietrze przesącza się przez wspomniany mały otwór, i pióro nie plami atramentem. Parker wykorzystał tę funkcję w 1949 roku wraz z wprowadzeniem modelu Flighter 51 ze stali nierdzewnej, który jest dziś jednym z najbardziej pożądanych wariantów '51-ki'.

Wraz z nastaniem samolotów z kabinami, w których utrzymywane jest większe niż na zewnątrz ciśnienie powietrza, takich jak np.
Lockheed Constellation (wprowadzony do powszechnego użytku w 1943 roku), w niektórych kręgach uznano, że potrzeba specjalnych rozwiązań technicznych, aby uczynić pióra bezpiecznymi w użytkowaniu w czasie lotu zdezaktualizowała się. Wydaje się, że Eversharp zrezygnował z dalszych modyfikacji poprzestając na wprowadzeniu pełnowymiarowej rurki wychodzącej ze spływaka (ang. breather tube), aby zapewnić zwiększoną pojemność zbiorniczka w swoim najpopularniejszym piórze wszech-czasów - Skyline’ie. Skyline i jego następcy, Symphony i Venture'a, zdecydowanie nie są przeznaczone do bezpiecznego używania w samolocie.
Czy nowoczesnych piór można w takim razie bezpiecznie używać w czasie lotu? Czy są one ‘
flight-safe’? Niekoniecznie. Czy muszą być? W dzisiejszych czasach, gdy samoloty latają na wysokości do 40.000 stóp, ale ciśnienie w kabinowe jest wyrównywane tylko do ekwiwalentu wysokości od 6000 do 8000 stóp, cały czas istnieje możliwość, że z pióra wytryśnie atrament do skuwki. Szczególnie, gdy nie ma ono spływaka, który będzie w stanie utrzymać dostatecznie dużą objętość wypychanego z wnętrza pióra przez różnicę ciśnień atramentu. Powinni na to zwrócić uwagę zwłaszcza posiadacze niedrogich piór, w przypadku których prawdopodobieństwo, iż spływak nie będzie dostatecznie „pojemny” jest największe. Najrozsądniejszy sposób postępowania to pozostawienie piór podejrzanych o taką przypadłość ze szczelnie zamkniętą skuwką na czas lotu.
________________________________________________________________
Richard Binder is a repair and restoration specialist, a noted nibmeister, and president emeritus of the Gate City Pen Company. Photography, with the exception of Skyboy “military clip” pens, by the author. Visit
http://www.richardspens.com.
Richard Binder jest specjalistą w zakresie naprawy i restaurowania piór wiecznych, uznanym nibmeister-em czyli fachowcem zajmującym się stalówkami, oraz emerytowanym dyrektorem Pen City Gate Company. Fotografie, za wyjątkiem Skyboy „military clip”, pochodzą ze zbiorów autora. Odwiedź
http://www.richardspens.com.
Disclaimer If any questions arise related to the accuracy of the information contained in the translation, the readers should refer to the English version of the document which is the only official version of the article.Jeśli powstaną jakieś pytania związane z dokładnością informacji zawartych w tłumaczeniu, czytelnicy powinni sprawdzić tę informację w angielskiej wersji dokumentu, który jest jedyną oficjalną wersją artykułu._______________________________________________________________
Linki do patentów wymienionych w artykule. Patent USA 2612867, wydany w 1952 roku dla Marlin S. Baker i Harlan H. Zodtner
KLIK!Patent USA nr 2400768, wydany w 1946 roku dla David F. Mohns
KLIK!Patent USA nr 2,158,615, wydany w 1939 roku dla Howarda S. Wrighta)
KLIK!Patent USA nr 750,271 wydany w 1904 roku)
KLIK!Patenty USA o numerach 512,319, wydany w 1894 i 606,231 wydany w 1898 roku
KLIK!KLIK!Zachęcam do komentowania artykułu i przedstawiania waszych opinii o opisanych tutaj rozwiązaniach, a także zdjęć i doświadczeń. Jedna z moich pierwszych refleksji po przeczytaniu artykułu to było … jak to, a Skywriter Watermana produkowany w Kanadzie dla Aiken Lambert, opatentowany tamże w maju 1937 roku? Spływaka nowatorskiego w nim nie było, ale marketing awiacyjny i owszem
Jak to było u innych producentów?
Zdjęcie jest własnością serwisu: vintagewatermanpens.co.ukWątek o piórach w samolocie na FOP znajduje się tutaj: Pióro w samolocieGdyby pojawiła się taka możliwość, macie ochotę na kolejne tego typu publikacje?