Wizna - zimnym okiem73 lata temu, 08 września 39 roku XIX Korpus Pancerny Guderiana podchodzi pod Narew. Zadaniem korpusu jest wykonanie manewru oskrzydlającego i uderzenie pancerne celem zamknięcia kotła i zniszczenia wycofujących się armii polskich.
Polskim saperom udaje się wysadzić mosty na rzece uniemożliwiając szybką przeprawę wroga.
Przepraw na Narwi strzeże linia obronna schronów bojowych. Schrony te nie były budowane sztampowo wg instrukcji saperskiej, lecz projektowane tak, by dopasować je do ukształtowania terenu. Były to konstrukcje betonowe z potężnym stalowym uzbrojeniem. (Jeśli ktoś jest chętny w co wątpię, mogę podać sposób zbrojenia i odlewania schronów zgodny z zaleceniami budowania fortyfikacji w 1939, w oparciu o Instrukcję Saperską. Przez to ciężko przebrnąć…)
Linia obronna na prawym brzegu Narwi obejmowała dziewięć kilometrów. Ciągnęła się od Giełczyn i miejscowości Kołodzieje po Górę Strękową aż do wsi Maliszewo. Wykorzystano naturalne warunki tych terenów – podmokłe doliny rzek Narew i Biebrzy. W skład linii wchodziły dwa szlaki obrony: czaty (dwa schrony bojowe w Włochówce oraz miejsce oporu w Grądkach-Wodniecku). Zalicza się do niej także oczywiście linię główną. Była ona usytuowana na wzniesieniu, co dawało dobry ogląd na sytuację. Na przestrzeni objętej walkami powstawały schrony. Ich ilość może być określana jako różna. W zależności po jakie przekazy sięgniemy. Trzy ciężkie schrony bojowe znajdowały się w Giełczynie - Kołodziejach. Dwa w Górach Strękowych (największe schrony), jeden ciężki schron bojowy w Kurpikach oraz w Maliszewie. Jej centralnym punktem była Góra Strękowa tuż obok wsi Wizna. Schrony były tak usytuowane, że mogły się wzajemnie wspierać ogniem CKmów, moździerzy czy dział. Jej budowę rozpoczęto w maju 1939 roku i do wybuchu wojny nie ukończono. Brakowało dobiegów do schronów, linii przed schronami z potykaczami, koziołkami, zasieków, pól minowych. Z zaplanowanych umocnień wykonano jedynie część. Schrony nie wszystkie zostały ukończone. Brakowało kopuł pancernych, w tym i w schronie dowodzenia. Kopuły te, uzbrojone w NKmy, mogły trzymać na dystans spore siły przeciwnika. Nie wstawiono także moździerzy w stanowiska bojowe. Otwory w stropie zabezpieczono zalewając je betonem, bez wzmocnień i kruszywa. Żaden ze schronów nie posiadał czynnej wentylacji. Aparaty do jej uruchomienia nie dotarły na czas. Schrony były więc duszne i gorące. Ponadto dym prochowy z karabinów maszynowych nie mógł być usuwany na zewnątrz i koncentrował się we wnętrzu fortyfikacji. Schrony, pełniące funkcje obserwacyjne i bojowe, miały kształt prostokąta. Ich krawędzie były jednak zaokrąglone. Wewnątrz każdego znajdowało się osiem pomieszczeń. Każde z nich miało odmienne przeznaczenie: komora dowodzenia, punkt sanitarny, stanowisko karabinów maszynowych, komora amunicyjna oraz sypialnia.
Grubość ścian takiego schronu nie mogła być przypadkowa. Wynosiła w niektórych miejscach nawet 1,5 metra. Wejście stanowiły pancerne drzwi, które znajdowały się z tyłu. Pilnowane były one przez dwa otwory strzelnicze, a właściwie przez osoby, które miały oko na zewnątrz schronu. Właśnie w tym miejscu dostawało się do schronu powietrze. Część ze schronów była zamaskowana i miała założone siatki maskujące oraz posadzoną roślinność naturalną. Część jednak nie zdążono zamaskować.
Żaden ze schronów nie posiadał na wyposażeniu broni przeciwpancernej. Miały ją stanowić działka Bofors i doskonałe polskie karabiny przeciwpancerne UR. Tego wyposażenia także nie dostarczono w odpowiednim czasie.
Linie obrony ze schronami były bardzo potężne, jednak ich zadaniem nie było stałe zatrzymanie natarcia. Miały służyć tylko chwilowemu powstrzymaniu przeciwnika. Decentralizacja głównych sił bojowych polskich i rozciągnięcie ich na ogromnej długości granic osłabiała siłę uderzeniową polskich wojsk. Według założeń Sztabu Głównego, odcinek umocniony w Wiźnie miał powstrzymać główny impet natarcia niemieckiego i oczekiwać nadchodzących posiłków Armii Pomorze, lub innej operującej w najbliższej okolicy.
Załogę odcinka stanowiły oddziały zawodowe, przynajmniej w większości. Dodatkowo schrony obsadzono świeżo zmobilizowanymi żołnierzami.
07 września na przeprawy na Narwi podeszły patrole niemieckie. Zbliżał się cały Korpus Pancerny. Wąskie drogi spowalniały jego marsz. Na Narwi utworzył się potworny korek o długości wielu kilometrów. Jednostki Pionierów nie były w stanie przecisnąć się do przepraw. Wg zapisków dowódców Dywizji Pancernych, paliwo było na wyczerpaniu. Zużyto 90% zapasów amunicji. Korpus Pancerny zatrzymał się własną siłą rozpędu. Zaopatrzenie nie nadążało za atakiem.
Oddziały zwiadowcze i pionierzy uchwycili przyczółki na prawym brzegu rzeki. Rozpoczęto budowę przeprawy pontonowej. Był już 08 września. Wtedy rozpoczęto także ostrzał polskich pozycji z działek przeciwlotniczych. Saperzy mogli wybudować most pontonowy 16 tonowy składający się z 2 rzędów pomostów, lub 8 tonowy z jednego rzędu. W tym wypadku konieczne było wybudowanie przeprawy o większej nośności. Dostępne tratwy sięgnęły prawie prawego brzegu Narwi. Brakło jednak kilku metrów. Pozostałe tratwy stały w korku w okolicach Jedwabnego. W tym samym czasie oddziały saperów i grupy szturmowe rozpoczynają szturm na schron nr 1 (numeracja wg notatek niemieckich). Pod koniec dnia, obsada schronu wycofuje się. Niemcy stracili 10 żołnierzy zabitych i około 45 rannych.
Wśród polskiej obrony były także i przypadki dezercji, zwłaszcza z grup formowanych z poboru mobilizacyjnego. Ostrzał pozycji niemieckiego przyczółka rozpoczyna bateria polska dowodzona przez porucznika Brykalskiego. Ostrzał pada na przedpole mostu pontonowego. Generał Guderian rozkazuje obejście przez Kurpiki. Możliwe to było z powodu wyschnięcia rozlewiska Narwi. Gorące lato osuszyło bardzo podmokłe wcześniej tereny. Dzięki temu oddziały niemieckie mogą wyprowadzić natarcie.
Detale walk o schrony nie są w żaden sposób udokumentowane. Istnieją zapiski dowódców poszczególnych dywizji niemieckich, jednak nie jestem w posiadaniu wystarczającego materiału a części jeszcze nie przetłumaczyłem. Są także nie do końca wiarygodne. Straty były celowo zaniżane. Nie poznamy raczej dokładnej liczby poległych atakujących.
Schrony polskie walczą mimo wielokrotnych ataków granatami, bezpośredniego ostrzału z dział, nalotów bombowych. Niemcy nie decydują się na użycie miotaczy ognia.
Celny ostrzał z dział baterii polskiej nisczy kilka czołgów PZKw I i PZKw II na linii obrony. Postawione zabezpieczenia przedpola nie sprawiają przeciwnikowi problemów. Nieliczne zasieki, koziołki z szyn stalowych i miny są dezintegrowane przez niemieckie grupy saperów. Rozbrajania nie powstrzymuje nawet krzyżowy ogień ze schronów.
Obrońcy Wizny do końca spodziewali się zapowiadanych odwodów Armii Pomorze.
Schrony ewakuowano tylko celem wzmocnienia kolejnych oddalonych pozycji koncentrując obronę na punkcie dowodzenia na Strękowej Górze.
W notatkach dowódcy niemieckiego znalazłem mniej więcej taki zapis:
„
Grupa szturmowa dojechała pod otwór strzelniczy pod osłoną wieży czołgu. Ogień karabinu trzymał grupę z dala od celu ataku. Jeden ze szturmowców doczołgał się pod strzelnicę i wrzucił do środka granat. Schronem wstrząsnęła eksplozja. Karabin umilkł. Szturmowcy podbiegli pod drzwi i założyli ładunki. Nagle karabin ze strzelnicy odezwał się ponownie zabijając saperów. Z otworów przy drzwiach wypadły granaty odpędzając grupę szturmową przy wejściu. Jeden z żołnierzy ponownie wrzucił wiązki granatów do wnętrza. Potężny wybuch ogłuszył nawet atakujących. Stalowe, pancerne drzwi wyrwane podmuchem odleciały na kilka metrów. We wnętrzu schronu znaleźliśmy ciała 6 obrońców. Trzymali nas z dala tak wiele godzin”.
Schron po schronie był izolowany i niszczony w podobny sposób. Cała obrona odcinka skupiła się na Górze Strękowej. Po trzech dniach od rozpoczęcia walk, padł i odcinek dowodzenia. Czasowe wsparcie sąsiedniego schronu niszczy poszczególne grupy uderzeniowe. Ich miejsce zajmują jednak nowe grupy niemieckich pionierów. Narasta ostrzał artylerii, która po 2 dniach walk jest już wstrzelana w teren i każda salwa trafia w cel. Kolejne fale samolotów bombardują polskie schrony. Obrońcy nie są w stanie zająć swoich pozycji na zewnątrz umocnień.
Zniszczona zostaje polska bateria artylerii. Ginie jej dowódca.
Przed samobójczą śmiercią, dowódca odcinka rozkazał podwładnym wycofanie się i połączenie z jednostkami polskimi.
Cześć oddziałów po rozkazie kpt. Raginisa wycofała się i połączyła z innymi oddziałami, część zdezerterowała. Nieliczni dostający się do niewoli żołnierze po skatowaniu zostali odstawieni na tyły XIX Korpusu.
Dzień po upadku obrony Linii Umocnionej Narew, w okolice odcinka obrony docierają polskie odwody, w tym grupa kawalerii z sekcją CKM i saperami oraz oddział Artylerii Konnej. W połowie drogi dowiadują się że obrona na Strękowej Górze upadła a obrońcy zginęli. Odsiecz zawraca.
Należy pamiętać, że obrońcy linii Wizna nie walczyli z 42 tysiącami żołnierzy niemieckich. Szturm przeprowadzało kilka kompanii saperów, rozpoznania, pionierów. Reszta Korpusu Pancernego stała za rzeką. Oczywiście wsparcie udzieliła niemiecka artyleria, która po przedarciu się przez zakorkowane, wąskie drogi rozlokowała się na lewym brzegu Narwi. Naloty przeprowadzało także i Luftwaffe.
Faktem jest, że dzięki obronie przepraw na rzece Narew, kpt. Raginis wraz z 20 oficerami dowodząc 320 żołnierzami obrony fortecznej oraz około 400 żołnierzami z grup wsparcia ( w tym łączność, obsługa techniczna, saperzy, artylerzyści – w sumie około 720 obrońców) przyczynił się do zatrzymania marszu XIX Korpusu Pancernego gen. Guderiana (ten liczył około 42 tysiące żołnierzy licząc także i ludzi zaplecza technicznego) i udaremnił zamknięcie pierścienia wokół wycofujących się armii polskich.
Oobrona Odcinka Umocnionego „Wizna” zdeterminowała była oczekiwaniem nadejścia odsieczy. Odsiecz nie zdążyła. O obrońcach Wizny Sztab Generalny przypomniał sobie zbyt późno.
Powyższe opisy uzupełnię w miarę otrzymywania i tłumaczenia dokumentów
Zniszczony most na Narwi:

XIX Korpus Pancerny w czasie przeprawy na Narwi:
