Lamy Dialog 3 budzi emocje, odkąd istnieje — a to już parę lat, odkąd inżynierowie z Hannoveru wpadli na pomysł podchwycenia prastarej konstrukcji w nowym wydaniu. Zaproszono do współpracy szwajcarskiego wzornika Franco Clivio. Rezultat tej randki można opisać jednym pięknym niemieckim słowem:
Hassliebe.
„Pytania są wciąż takie same“:Jak to się trzyma? A to się nie psuje? Czy potrzebne pozwolenie na broń? A do samolotu z tym wpuszczą? A skuwka nie przeszkadza? Dlaczego ona jest krzywo? A Pilot Capless ma to? A Pilot Capless ma tamto? A Pilot Capless ma to inaczej?…I tu się mamy. Oczywiście wszystkie porównania, jakim się musi stawiać Dialog 3, wychodzą na Pilot Capless aka Vanishing Point — choć konstrukcyjnie te dwa pióra to „dwie wielkie różnice“. A może…
rusznice?

Wrócimy jeszcze do tego ulubionego tematu.
Dialog 3 to porządna
laga, jak mówią Krzyżacy z Ziemi Chełmińskiej. Metalowy korpus nie ma przewężeń. Na rufie zaokrąglenie, od strony stalówki ścięty lekko ukośnie. Istnieje w kolorze zwanym „Palladium“ (szarosrebrzysty) oraz w rzadziej spotykanym czarnym. Mam czarny. Wzdłuż korpusu biegną dwie proste równolegle jako geometryczne przedłużenie między logo LAMY na rufie a skuwką.
Ta skuwka to jeden z punktów nieskończonych dyskusji. Po wysunięciu stalówki, co się robi przekręcając wobec siebie części dzielonego w plusminus połowie korpusu o pół obrotu, skuwka chowa się w korpusie. Chowa, ale nie do końca — raczej się do niego przytula. To można lubić lub nie. Według mnie jest to niepotrzebna zabawa, ale jestem przyzwyczajony do Pilota Capless. W obu wypadkach skuwka pozwala na dokładne prowadzenie pióra.
Warto zauważyć, że stalówka nie jest po wysunięciu w jednej linii ze skuwką, lecz lekko w bok. To niektórych wkurza i trzeba się do tego przyzwyczaić, bo przesunięcie jest tak małe, że sprawia wrażenie niedopracowania — oczywiście nonsens, ale niepokoi. Sama stalówka jest złota i palladowana, przez to dwubarwna. Po wysunięciu wygląda dość osobliwie, bo z jednej strony ma spore gabaryty, porównywalne ze stalówką Pelikana Souverän M600 — ale z drugiej strony wygląda wręcz maciupko wystając z armatniej lufy Dialog 3. Osobom z mojej generacji może nie być obce wspomnienie lansowanych przez komunistyczną propagandę zdjęć wyrzutni „Pershingów“. Coś w tym jest.


Ów „wylot lufy“ w Dialog 3 jest zabezpieczony kopułką metalowego zaworu, która usuwa się niezawodnie w bok, wypuszczając stalówkę. Mechanika wydaje przy tym różne interesujące metaliczne dźwięki w języku niemieckiej myśli technicznej, budzące zaufanie do solidności konstrukcji. Do tej solidności jeszcze przejdziemy. Po zamknięciu zawór jest szczelny. Nawet po dwóch tygodniach urlopu można po powrocie natychmiast pisać — nawet w gorące lato inkaust nie zasycha.
Napełnianie pióra Lamy Dialog 3 to cała rytualna impreza. Trzeba najpierw rozkręcić korpus na dwoje. Potem można włożyć nabój (system LAMY, „international“ nie pasuje!) i skręcić z powrotem. Ale któż tak trywialnie postępuje? Napełnianie konwerterem to dopiero ciekawe. Po rozłożeniu korpusu należy wykręcić z niego cały element stalówka-konwerter. Nie wyjąć, jak w Pilocie. Wykręcić, solidny, metalowy gwint trzyma wszystko do kupy. Potem jak u Pilota: napełniamy, czyścimy
starannie z resztek i zamykamy.

Wszystko ładnie, ale jest jedno „ale“: czasami ta „wycyzelowana, wypichcona“ maszyneria zaczyna bzikować. Jeden nerwowy ruch przy skręcaniu pióra — i już się zaczyna-zacina: zawór się nie otwiera, stalówka utyka,
linie proste falują — lub na korpusie nie dają się zgrać, hocki-klocki, zamiast kwadratów romby. Zdarza się to rzadko, ale się zdarza. Teraz oczywiście pada dictum: Pilot Capless tego nie zna, on zawsze działa. Dobrze. Pilot ma te fory, że konstrukcja istnieje od dobrego pół wieku. Był czas, żeby ją udoskonalić. Lamy bez problemu i bez biurokracji naprawia albo i wymienia Dialog 3 przy defektach, nawet po gwarancji albo bez kwitu kupna (np. używane). Jak wymieniają, to na życzenie można dać przełożyć starą stalówkę do nowego. Serwis Lamy cieszy się w Niemczech nie bez powodu znakomitą opinią.
Mój nabyty z pierwszej ręki egzemplarz też się na początku trochę koślawo zachowywał. Już chciałem go odesłać sprzedawcy, ale w napadzie genialności przepłukałem mechanikę polskim 96%-spirytusem „Krakus“ (co wydobyło na światło dzienne pokłady zapiekłych inkaustów barw wielu), przesuszyłem i potraktowałem odrobiną Ballistolu, dosłownie pół kropli, kapnięte z góry na kopułkę zaworu. Kilka razy otwarłem i zamknąłem pusty korpus. To wystarczyło. Akcja miała miejsce przed rokiem — ostatnio czysto profilaktycznie zastosowałem ponownie tę samą terapię „czyszczenia broni“. Niektórzy wierzą w homeopatię, my mamy inne abrakadabry.
Zbierając to wszystko do kupyCzy lubię to pióro? Tak i nie. Długich tekstów raczej nim nie napiszę. Jest pięknie wyważone, ale jednak trzyma się dość osobliwie. To nie jest kwestia czystej wielkości — Homo Sapiens czy Souverän M800 są większe, ale dla mnie wygodniejsze.
Ale: sama radość z mechaniki, ten Klik-Klak-Szmlach przy zamykaniu i otwieraniu, te zaskoczone oczy nieświadomych materii współbliźnich! To jest dla mnie taki trochę obiekt z cyklu steampunk. Do tego wyśmienita stalówka i znakomity przepływ atramentu — nawet z tak kapryśnymi płynami jak Herbin Hematite Rouge 1670. Pióro jak komputer Apple: ma swoje odrębności, gwiżdże na mainstream i po prostu działa.
Komu bym je polecał? Każdemu, kto lubi symbiozę ducha i techniki, komu nieobcy stary slogan „Think Different“, kto nadal woli ryczący automobil niż Nike z Samotraki i kto ma przynajmniej jeszcze jedno inne pióro (do pisania powieści i kafkowskich podań).
Ile kosztuje ten szpas? Oficjalna cena Lamy to bodaj 290 Euro. W sklepach (takich w mieście ze sprzedawcami) chcą w Niemczech jakieś 250, w porywach dobrego humoru 220 Euro. W niemieckich sklepach internetowych oscyluje w granicach dwóch stów. Używane jest znacznie tańsze, bo Lamy nie ma tej estymy i tego statusu co MB czy Pelikan. Moje kupiłem za równe 100 Euro, co leży poniżej notowań.
Dobrze. Resztę niech mówią zdjęcia. Porównanie z Pilotem Capless pozostawiam bez komentarza.
W trio z Pilotem i Lamy 2000:

W triumwiracie z Pelikanem M800 Schildpatt. nie wiem czemu:

Porównanie stalówek: skromny Pilot, gigantyczny Dialog:

Porównanie dwóch wiecznych, nierównych rywali:

