Parker Premier Deluxe

Od zawsze mam słabość do piór firmy Parker. Tyle że jak w Liceum wystarczał mi Jotter, a później Vector tak później zaczęło mnie ciągnąć do coraz droższych modeli. Po chwilowej rozłące z piórami wiecznymi spowodowanej problemami z otrzymanym w prezencie Frontierem zaczęłam szukać nowego pióra.
Pierwszy w oczy rzucił mi się właśnie Parker Premier w wersji czarnej ze srebrną, kraciastą skuwką. Niestety, budżet na zakup pióra był 10x mniejszy od ceny Premiera i skończyło się na I.M. do którego niedługo później dołączył Urban. Pióra nie sprawiały problemów, którymi zniechęcił mnie do siebie Frontier więc znowu zaczęłam nałogowo pisać piórem. Na egzaminie zawodowych oczywiście też wystąpiłam z piórami wyjątkowo napojonymi czarnym atramentem (nie lubię czarnego!). Wynik egzaminu okazał się być jak najbardziej pozytywny więc sprawiłam sobie w nagrodę Sonneta Ice Blue, moje pierwsze pióro ze złotą stalówką

. Na przesyłkę czekałam dość długo bo Poczta Polska ciągle nie wie co robić z przesyłkami zza granicy ale było warto - pióro piękne, a stalówka wspaniała, pisze mięciutko i całkiem cienko jak na parkerowską F-kę.
Aż tu nagle, kiedy pierwszy zachwyt nowym nabytkiem zdążył minąć, zobaczyłam na rodzimym serwisie aukcyjnym Parkera Premier, tym razem w lśniących wersjach: złotej i srebrnej z piękną, dwubarwną stalówką z grawerunkiem strzały nawiązującym do stalówek legendarnego Vacumatica. Nigdy nie przepadałam za "świecącymi się" piórami jednak wersję srebrną uznałam za akceptowalną, pomyślałam więc sobie tylko: no dobrze, niech no cena spadnie poniżej 500zł i będzie mój! I stało się... Po kilku dniach Premier został wystawiony ponownie za 499zł

Większej zachęty nie potrzebowałam, w piątek wieczorem kupiłam i zapłaciłam, a we wtorek kurier przywiózł przesyłkę...

Pióro zapakowane było w nowe "piętrowe" pudełko Parkera: pod półeczką z zagłębieniami na pióro i inne elementy ewentualnego zestawu znajdujemy naboje startowe i instrukcję obsługi. Natomiast wewnątrz pióra zamontowany był konwerter typu Deluxe, a więc ten niby szklany na śrubę rzymską.

Pierwsze wrażenie po otwarciu pudełka i zobaczeniu Premiera:

ogromne! Trochę wystraszona zwłaszcza grubością pióra wzięłam je w dłoń i odetchnęłam z ulgą: na szczęście nie jest tak ciężkie na jakie wygląda. Biorąc pod uwagę rozmiary Premiera można nawet powiedzieć że jest całkiem lekki, bez skuwki waży mniej więcej tyle co Sonnet w pełnym umundurowaniu

Za to od Sheaffera Gift - największego pióra w naszym gospodarstwie domowym jest sporo lżejszy choć z wyglądu bardziej masywny.

Ale przejdźmy do najważniejszego czyli stalówki: jest złota, w większej części platerowana rodem, złoty pozostał tylko jej brzeg i strzała nawiązująca stylistycznie do tej grawerowanej na stalówkach Parkera Vacumatic. Stalówka nie tylko ładnie wygląda ale i dobrze pisze: gładziutko sunie po papierze nie ma natomiast tego wrażenia miękkości (/elastyczności), które jest zauważalne w Sonnecie. Wynika to zapewne z jej budowy - jest dużo większa i grubsza niż w Sonnecie.

Plusy:
- wysoka jakość wykonania
- mimo pokaźnych rozmiarów dobrze leży w dłoni
- nie jest za ciężkie
- efektowna i świetnie pisząca stalówka
Minusy:
- świeci się strasznie

- ze skuwką założonną na tył korpusu zbyt długie jak do kobieciej dłoni (możliwe że w dużej męskiej dłoni problem zniknie całkowicie)
- sporym problemem może być dobranie etui do Premiera, ja po długich poszukiwaniach w Krakowie zaryzykowałam zakup przez internet futerału Duke i udało się - pasuje jak ulał

I zapomniałabym o najważniejszym! Wymiary i próbka pisma w jednym:

_________________
Wolność to wśród mądrych ludzi żyć, widzieć dobroć w oczach ich i... szczęście...http://www.centaurus.org.pl <- konie czekają na naszą pomoc, liczy się każda złotówka