Jerzy Pilch.
To, że uwielbia notesy maści różnej i przepaść na godziny w papierniczym może, raczej wiadomo wszem i wobec (prawda?) .
Swoją drogą kiedyś myślałam, że coś ze mną nie tak, bo też potrafiłam godzinami oglądać piękne notesy, kupować nowe na potęgę, oczywiście bez pomysłu na zagospodarowanie... Potem, patrzy człowiek na te piękne notesy i aż strach je skalać jakimiś bzdurnymi zapiskami... Nienormalne!

Aż razu pewnego przeczytałam w którejś z Pilcha książek, że cierpi na tę samą przypadłość (lub ja na tę samą, bo jednak jest starszy, więc mógł być pierwszy) - i poczułam ulgę.... takich "dziwaków" jest więcej. W dodatku, takim "dziwiakiem" jest uznany pisarz - to było nawet nobilitujące, że dzielimy ze sobą to "dziwiactwo"....

To były dawne czasy, to forum chyba jeszcze nie istniało... Po latach okazało się, że jest nas więcej. Nawet spotkałam kiedyś Pilcha na Niech żyje papier w Warszawie, elegancki pan w czarnym płaszczu i kapeluszu, z młodą, śliczną asystentką (a jakże!)... no bo przecież, nie mógłby ominąć takiego wydarzenia. :)
Wracając do meritum. Jak się domyślacie, Pan Jerzy pisze piórem... I to nie byle jakim. Klasykiem. Jest to czarny Montblanc - ze zdjęć, które poniżej. Obstawiam model 145, bo to dość szczupłe pióro (mam taki sam i uwielbiam!!!!). Ewentualnie może to być 146, ale raczej 145 classic. Mam rację?
I używa ołówków blackwind. Fajnie, prawda?






Stopklatki z programu Xiegarnia, tvn24.